czwartek, 27 lutego 2014

Wspomnień czas...


Aż chciałoby się zaśpiewać 15 miesięcy  minęło  jak  jeden  dzień. . .  pytam się kiedy?
Gdy Lusia miała 3 tygodnie, przyjaciółka trzymając swojego półrocznego synka na rękach, spojrzała na moją córkę i stwierdziła, że nie pamięta kiedy jej synek był taki mały. 

Pomyślałam, co ona opowiada? Jak można nie pamiętać tych maleńkich rączek i nóżek ruszających się jak sprężynki, tych usteczek instynktownie szukających piersi, noska, który z taką delikatnością wtulał się w moją szyję, trzech zmarszczek na czole, identycznych jak u taty, gdy się dziwi, dziubka z usteczek, robionego zawsze w tym samym momencie, tego kwilenia oznaczającego mokro oraz głośnego płaczu, gdy chce jeść, przecież to wszystko jest takie wyjątkowe, niepowtarzalna, nie da się zapomnieć...








Aż tu nagle nie minęło nawet pół roku, gdy sytuacja powtórzyła się. Tym razem to ja trzymając Lusię na rękach, patrząc na koleżanki nowo narodzoną córę, stwierdziłam, że nie pamiętam kiedy ona była taka mała. To fakt, w moim przypadku sprawdza się powiedzenie mam pamięć dobra, ale krótką. Ogólne wrażenie, głębokie uczucie zostaje, jednak te detale... umykają. 




Na całe szczęści są aparaty cyfrowe, kamery i inne cuda techniki pozwalające zahibernować wspomnienia, uwiecznić najważniejsze momenty (ograniczenia i limity nie interesują mnie, więc cykam-co i gdzie- kiedy chcę). A zdjęć z pierwszych miesięcy mamy naprawdę duuużżoo, podejrzewam jak większość rodziców pierworodnych ;). Myślę, że jakby przyszło się zmontować pokaz slajdów z tych zdjęć, to obejrzenie go zajęłoby więcej miesięcy, niż aktualnie ma  nasza córka. 

Od czasu do czasu wracam wspomnieniami do tych pierwszych, jedynych takich, wyjątkowych chwil. Blog to kolejny "cud techniki", który pozwoli mi uporządkować i zahibernować wiele przełomowych momentów, a także, a może i przede wszystkim, tych codziennych wydarzeń, o których tak szybko zapominamy...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz