niedziela, 25 stycznia 2015

Kolorowa Kra Pingwina



Po ostatnio ulubionym kolorze czarnym i wałkowanym białym, którego to tegoroczna zima nauki i utrwalania zdecydowanie nie ułatwiała, przyszła kolej na nieco żywsze barwy. Tak na przekór tej szaro-burej aurze, u nas kolorowe zabawy.


Umiejętność rozpoznawania i znajomość kolorów nie jest cechą wrodzoną. Jak wielu czynności, tak i tej musimy się nauczyć. Już u dzieci dwuletnich można zaobserwować faktyczną umiejętność rozpoznawania barw, co jednak nie zawsze równa się ze świadomym ich nazywaniem, na co jeszcze przyjdzie czas. Maluchy doskonale różnicują kolory, potrafią je segregować (klocki, kubeczki, kryształki) według danego kryterium jakim jest kolor, trudność sprawia im przyporządkowywanie nazw barw do ich odpowiedników. Jak powszechnie wiadomo zabawa jest najlepszą nauką, więc my się bawimy.


Od zawsze zwracam uwagę na to, w jaki sposób mówię do mojego dziecka. Staram się dawać dobry wzorzec, unikam spieszczeń, zdrobnień (tam, gdzie nie trzeba). Duży nacisk kładę na zabawy językowe, rozwijające rozumienie, bo ze słowem mówionym, jak dotąd idzie nam powoli. Przy okazji codziennych zajęć, już dawno bawiłyśmy się kolorem. Przy ubieraniu się, czytaniu książek, jedzeniu, spacerach nazywałam otaczające nas barwy i pewnie dlatego, tak płynnie przyszło Lusi wskazywanie danego koloru. Teraz większy nacisk kładziemy na mówienie.



Zaczęłyśmy od naszej ulubionej czynności, segregacji. Duplo, jak zwykle okazało się rewelacyjnym rozwiązaniem. Pudełka, w których na dnie przykleiłam kartki w trzech różnych kolorach i koszyk klocków pasujących do każdego opakowania. Córa instynktownie podeszła do zadania i bardzo szybko ułożyła klocki w odpowiednich miejscach. Sprawdzając jej czujność, dokładałam klocek w niepasującym kolorze, który zdecydowanie przenosiła do właściwego pojemnika, tłumacząc mi oczywistą oczywistość "Mama, nie tu! Tuu!" i nie mogło być inaczej.




Sprawę trochę skomplikowałam miksem przedmiotów reprezentujących ćwiczony kolor, które należało ułożyć w kolorowych pojemniczkach. Auta dopasowała bezbłędnie, kolorowe gwoździki w pierwszym podejściu trafiały przypadkowo, po serii pytań nakierowujących Lusia załapała o co chodzi. Najbardziej cieszy mnie, gdy po skończonej wspólnej zabawie Mała bez mojej inicjatywy sięga po proponowane wcześniej pomoce i rozkłada je, samodzielnie decydując o przebiegu zabawy.




Pozostając w temacie kolorów stworzyłam grę "Kolorowa Kra Pingwina". Na białej kartce przykleiłam i zalaminowałam sześć kół w rożnych kolorach. Do kompletu wycięłam identyczne piankowe koła. Najpierw wskazywałam i nazywałam kolor, następnie mówiłam kolor, a Lusia go wskazywała. Potem do zabawy dołączyły identyczne kolory w wydaniu piankowym. Zakrywałyśmy pasującym kolorem koła oraz układałyśmy pingwiny, które wędrowały na swoją krę.

Następnie rozdawałyśmy pingwinom serca, które każdy miał w odpowiednim dla siebie kolorze oraz gilałyśmy je piórkami.



Kolejna propozycja to kolorowe koło z pasującymi klamerkami. Docelowo pomoc przygotowana starszym dzieciom, bardzo spodobała się małym rączkom Lusieńki. Z ułożeniem klamerek na poszczególnych kolorach nie sprawiło jej trudności, które miała jedynie przy odpinaniu spinaczy (drewniane, małe ciężko "chodzące"). Lepiej sprawdzą się większe, plastikowe ale może to przy okazji innej zabawy.


Pomysłów na naukę i utrwalanie kolorów wiele, kolejne zabawy już w przygotowaniu:) Jak przy każdej rozwijającej się umiejętności, należy pamiętać o indywidualnym tempie naszych pociech. Jednym dzieciom  niektóre umiejętności przychodzą z dużą łatwością, inne będą potrzebowały więcej czasu. Najważniejsze, by nie porównywać z dziećmi sąsiada, nie licytować się. Na wszystko przyjdzie odpowiedni czas. Rodzice powinni być czujni, aby nie przegapić wrażliwej fazy, w której to dziecko będzie wykazywało duże zainteresowanie tematem. Warto wtedy umożliwić mu zdobycie najróżniejszych umiejętności i szeroko rozumianej wiedzy o otaczającym go świecie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz